Jeszcze się krzątam, jeszcze ze szmatką w ręku zmiatam okruchy zimowego smutku, jeszcze zdzieram z szyb powłokę szarej rzeczywistości a w oknach wieszam zasłonki z nadziei , która ma kolor zielony. Otwieram okno i chcę oddychać świeżym powietrzem pełnym dziecięcej naiwności , że znów będzie pięknie i mądrze. I śpiewam radośnie z ptakami, że święta tuż, tuż...
W natłoku myśli i zajęć nie wiem jak to robię ale znajduję czas ( a może tak mi się wydaje , że go znajduję , może to czas mnie znajduje i obdarza swoimi drogocennymi sekundami :-)) i rwę gazetę na kawałeczki i oklejam nią jajeczko, potem drugie i trzecie...Jajeczka toczą się po podłodze, bo gdy zaczynam działać to podłoga staje się jednym, wielkim warsztatem pracy. Sekundy zmieniają się w godziny i nagle jakby świat zatrzymał się w miejscu i już ten przedświąteczny chaos staje się jakby mniej ważny. Klej, nożyczki, serwetka, sznurek, piórko...To jest to co niepostrzeżenie zjawia się obok mnie i co teraz jest mi najbardziej potrzebne. I powstają moje papierkowe, wymarzone jajeczka.
Lecę dalej ogarniać ten przedświąteczny czas nucąc swoją własną melodię : święta tuż, tuż...
Miłego świetowania życzę :-).