Już tiulowa spódnica przeżyła swoje 5 minut w blasku fajerwerków rozświetlających niebo na powitanie Nowego Roku. Już kolczyki spoczęły na dnie skrzyneczki z wyskokową jak dla mnie biżuterią .
Muzyka głośno wdzierająca się w ten nowy kalendarzowy początek nie zagłuszyła jak co roku myśli lękliwych przeplatanych małymi iskierkami nadziei .
Jaki będzie ten kolejny rok? Minęło kilkanaście godzin i już wiem że nie będzie łatwo. Powtarzam sobie, że kolejny raz trzeba zacisnąć zęby i brnąć w ten nieprzychylny świat. Bo jak go nazwać gdy głowa pęka od ciągle słyszanych słów : szybciej... lepiej... Tak więc z przyklejonym uśmiechem na ustach , chcąc każdego zadowolić, wyprostowana, to znów zgięta wpół bo są ważniejsi ode mnie, śmigająca na obcasach, szurająca kolanami po betonie bo sytuacja tego wymaga czasami czuję się jak po zawodach gimnastycznych (wyprost... skłon... wyprost... trucht... przysiad...). Tylko jakoś oklasków nie słyszę po ukończeniu kolejnego etapu zmagania z życiem.
Powłócząc nogami , z bolącym krzyżem, zapominając już że ktoś przebiegając obok przypadkiem, od niechcenia życzył mi miłego wieczoru, mogę w końcu o 22ej zdjąć maskę zachwytu nad światem, nieszczerymi, bezdusznymi ludźmi...
Już i moja nadzieja na lepsze kuleje, ale mówią że ona umiera ostatnia. Jeszcze coś się tam tli dobrego we mnie gdy wszystko na chwilę cichnie i wiem że w domu na mnie czeka dobro, zaufanie, spokój, pomoc....
Nadzieja to rodzina, dom...
Otulona ciepłem płynącym od bliskich, z dobrymi słowami będącymi miodem na rozedrgane myśli, wtulona w koc z kubkiem herbaty z imbirem zamykam się na chwilę przed tym innym, gorszym światem. Szkoda tylko że tych chwil wolnych od mrocznych myśli i wrogich ludzi jest tak mało.
Życzę nadziei i dobroci płynącej od innych w tym Nowym Roku.
Jedni przybywają inni odchodzą z grona obserwatorów więc tym goręcej pozdrawiam wierne moje Obserwatorki i witam nowe dziękując jednocześnie że zechciałyście wstąpić w moje wirtualne progi :-).
(Te piękne kolczyki dostałam od Dasandy - pisałam o tym
tu )