Zawsze podziwiałam haftujące dziewczyny za ich cierpliwość. Nie mogłam wyjść z podziwu patrząc na wykonane przez nie prace.
Biorąc udział w zabawie "Podaj dalej" otrzymałam od
Marzenki zestaw do wykonania haftu. Nigdy nie haftowałam więc trochę mnie przeraziły te milimetrowe krzyżyki, no ale cóż skoro zestaw zawierał i kanwę, i nici odpowiedniego koloru, i igłę oraz podpowiedź jak haftować, to postanowiłam zmierzyć się z tym wyzwaniem.
Jest prawie jak w wierszu Jana Brzechwy, gdy tak stawiam krzyżyki na moim pierwszym hafcie.
Tańcowała igła z nitką,
Igła - pięknie , nitka brzydko.
Igła cała jak z igiełki,
Nitce plączą się supełki.
Należę raczej do ludzi cierpliwych ale chyba nie aż tak, gdy nitki rozdzielam i liczę rządki na wzorze. Nie mam cierpliwości do tego, więc na przekór siedzę i plączę nitki, aby jak najszybciej skończyć haft. Czasami tak mnie to wciągnie, że przesiaduję do 2, 3 w nocy.
Zaczęłam wyszywanie od czepka. Te białe krzyżyki na białej kanwie to było ostre dłubanie. Na wzorze zakreślałam sobie ołówkiem wyhaftowane rzędy żeby się nie pogubić.
Czapeczka skończona.
Obecnie haft tak wygląda. Część konturów wyszyłam. Zostały do zrobienia włosy.
Moja cierpliwość jest na wyczerpaniu. Raczej to będzie mój pierwszy i ostatni haft . Pytają mnie po co to robię skoro to nie moja bajka. Przede wszystkim chcę udowodnić sobie że potrafię, a po drugie to przecież nie ładnie byłoby gdybym nie spróbowała, jak potrawy podanej na tacy.
A na zakończenie jeszcze zdjęcia z mojego ogrodu z wczoraj.
Podziwiam ciągle kwitnącą różę.
Zjadłam ostatnią poziomkę. Była pyszna :-).
To chyba już ostatnie wspomnienia dawno minionego lata. Dzisiaj kopałam, grabiłam liście, obcinałam... Przygotowałam ogród do zimy.
Pozdrawiam serdecznie :-).