Piję herbatę z pieprzem i wspominam.
Stół nakryty białym obrusem... Opłatek w dłoniach bliskich... Życzenia płynące z serca... Na stole karp w galarecie, barszcz z uszkami, ryba po grecku, pierogi z kapustą...
Słyszę śmiech dzieci, gdy rozpakowywują prezenty... Potem śpiewanie kolęd... Gwar bliskich przy świątecznych słodkościach... Radość ogarnia wszystkich...
Wszystko to jest już przeszłością.
Sycę się tym, co zostało po tamtych świątecznych dniach. Otulam się blaskiem świec. Choinka lśni od brokatu , którym ją obsypałam. Za oknem błyszczą fioletowe lampki.
Delektuję się piernikami od mojej siostry. Słodycz minionych dni zastępuję cukierkami. Już na podłodze, obok kanapy, na której zaległam :-) rośnie stosik papierków. To oznaka jak bardzo brakuje mi tego, niepowtarzalnego, świątecznego nastroju.
Cieszę oczy jeszcze świątecznymi dekoracjami.
W nawale przedświątecznej zawieruchy, jaka przeszła przez mój dom, cudem udało mi się zamknąć w świątecznych serduszkach to, co przypomina święta : dzwoneczki, wstażeczki, jemiołę i perełki - blask świąt.
Święta minęły . Za rok znowu będą. Mam nadzieję, że będzie równie pięknie , spokojnie, przytulnie.
Już jutro koniec roku. Jednym z moich zapomnianych marzeń było, aby ten rok zakończył się na moim blogu liczbą 100 obserwatorów. Marzenia, te małe, czasami się spełniają :-).
Dziękuję :-)
Życzę Wam aby i Wasze się spełniały :-)