Gdy na dworze mrozi, wieje, śnieży, miło po pracy, gdy już wszystkie troski zostaną za progiem, w domu naciągnąć na stopy ciepłe skarpety, a dłonie ogrzać o kubek pełen gorącej herbaty z malinami. Miło wtulić się w kanapę, jak w cudowne objęcia Morfeusza i zapomnieć o kłopotach dnia codziennego. Jeszcze tylko przyjazne słowa bliskich otulą nas jak ciepły koc i wieczór staje się magiczny. Do całkowitego szczęścia przydałby się jeszcze kot i jego miękkie futerko i przyjemnie, uspakajające jego mruczenie.
Niestety mimo , że jestem wieką wielbicialką kotów, chwilowo kota nie mam bo ciągle pracuję i mało jestem w domu . Poduszki wykonałam dla przyjaciółki, posiadaczki trzech kotów i wielbicielki koloru fioletowego.