Odwiedziłam krainę lawendy . Bo tak chyba mogę nazwać miejsce gdzie nawet powietrze jest przesycone zapachem tych drobnych fioletowych kwiatków. I nawet jeżeli już kwiatki przekwitły to eteryczność tego miejsca ciągle unosi się w powietrzu.
Miejsce to zagubione gdzieś na końcu krętej drogi położonej między pagórkami warmińskiej krainy jest dla mnie tyle samo tajemnicze jak i fascynujące.
Lawendowe Pole bo o tym miejscu piszę to nie tylko kawałek ziemi położony w Nowym Kawkowie około 25 km od Olsztyna obsadzony krzaczkami lawendy ale i mam wrażenie, styl życia jaki wybrali gospodarze i twórcy tego miejsca. Stworzyli oni plantację lawendy , która ciągle się rozrasta. Dla odwiedzających to miejsce powstało Lawendowe Muzeum Żywe, są tu organizowane wiejski warsztaty alchemiczne...
Byłam tu pierwszy raz i zauroczyło mnie to miejsce i widokami i zapachem. Przechadzanie się między kępkami lawendy to wielka przyjemność. Już mogę sobie wyobrazić jak bajecznie tu musi być w sezonie kwitnienia lawendy.
Gospodarze tego miejsca w tym roku obsadzili kolejne poletko lawendą . Za kilka lat będzie można przechadzać się lawendowym labiryntem bo właśnie taki kształt tworzą nowe nasadzenia.
Tu wszystko jest niezwykłe nawet suszenie lawendy na strychu muzeum zaskakuje swoim widokiem.
Mały sklepik oferuje produkty własnoręcznie wytworzone przez mieszkańców Lawendowego Pola. Ja skusiłam się na syrop lawendowy. Smak ma zaskakująco mocno lawendowy.
Jeżeli kiedyś będziecie w tych warmińskich stronach to bardzo polecam to miejsce do odwiedzenia :-). Pozdrawiam.