czwartek, 28 marca 2013

Jajecznie

Między myciem jednego okna a polerowaniem drugiego, między lataniem ze szmata i wycieraniem kurzu z półek , wieszaniem się na drabinie żeby dosięgnąć żerandola i przetrzeć jego najdalsze zakamarki  , robieniem listy co jeszcze kupić aby niczego nie zabrakło gdy zacznę rządzić w kuchni,  polerowaniem luster ,  myciem dywanu, praniem ... malowałam jajka.
 Najpierw pomalowałam plastikowe kule biała farbą.


Czekające na  prasowanie firanki i zapach włączonego żelazka ( jak się potem okazało to włączone , gorące żelazko wcale nie było dobre dla firanek a wrecz katastrofalne ) oderwał mnie od przyjemności jaką bylo malowanie jajek w kolorowe wzory. Wielkanoc u mnie jest zawsze kolorowa i jajka też z tej okazji przybierają różne barwy.


Potem przyszła pora na złocenie. Lubię złocić. Kiedyś była to moja praca. Całymi godzinami złociłam drewniane elementy starych ołtarzy i nie jakimś tam szkagmetalem, jak teraz te jajka, ale prawdziwym złotem. Niestety czasy się zmieniły po dawnej pracy zostało tylko miłe wspomnienie i kilka pozłoconych zabytkowych ołtarzy , ram , figur  i żal że się to wszystko ze względów ekonomicznych tak skończyło.





Jeszcze tylko wstążki atłasowe, cekiny...


 ...i jajka gotowe.


A sprzątanie? Też już prawie skończone.

niedziela, 24 marca 2013

Świąteczne zajączki

Za oknem śnieg a u mnie kicają zajaczki. Takie świąteczne, dakupażowe.




Jajeczka uszyłam z płótna lnianego. Płótno lniane. Kiedyś używałam go do przygotowywania podobrazia do obrazów olejnych ale okazuje się,  że nadaje się też do szycia i świetnie się sprawdza. To wielka przyjemność pracowanie z tym materiałem. Takie zgrzebne płótno ma ładny kolor, a przy okazji niezwykły zapach. Czuliście kiedyś ten zapach ?. Taki naturalny trochę letni. Przybliża do wiosny.


Na moich gałązkach przyniesionych kilka dni temu  pączki pęcznieją i tylko patrzeć jak pojawią się zielone listki.



Pozdrawiam i witam nowe obserwatorki. To miłe, że ktoś tu zagląda i zostawia po sobie ślad.

wtorek, 19 marca 2013

Poszukiwanie wiosny.


Pod nogami skrzypiał śnieg , twarz smagał mroźny wiatr ale ja nieugięcie wybrałam się na poszukiwanie wiosny.
Wkoło ciągle biały krajobraz ale gdy spojrzałam w niebo to bezhmurna przestrzeń przypominała lipcowy błękit. Żeby tylko nie było tak zimno. Pies ciągnął mnie na smyczy (:-)) a ja z zamkniętymi oczami wyciągałam twarz do słońca. ZZa gałęzi drzew promienie przedzierały się i leciutko grzały moje policzki.
Długo spacerowałam jakbym liczyła na to że takie ugniatanie śniegu  spowoduje szybsze jego topnienie.
  Jezioro skute lodem. Ławeczka, na której siedziałam latem gdzieś zniknęła ale kto na niej teraz odważyłby się usiąść. Może latem znowu się pojawi ?.

Niebo na zachodzie przybrało barwę czerwoną. Zapadał zmierzch a na tle tego płonącego nieba zobaczyłam i usłyszałam klucz dzikich gęsi. One zawsze zwiastują wiosnę.




Do domu przyniosłam gałązki leszczyny. Teraz będę czekała aż wypuszczą młode, zielone listki. Jak co roku na Wielkanoc powieszę na gałązkach kolorowe jajeczka a bukiet uzupełnię tulipanami.