Listopad ma w sobie melancholię. Gdy nastają długie wieczory a po szybach coraz częściej spływają krople płaczącego nieba zwalniam... Wyciągam koce, skarpety... Wracam do dawnych, ulubionych filmów i obiecuję sobie, że znajdę czas na zaległości... Odwiedzam miejsca, które w ciągu roku jakoś dalekie są od moich myśli ale przecież to listopad...
Jest w moim mieście stary cmentarz, dawno już nieczynny. Ostatnie pochówki odbyły się tu w latach 60-tych ubiegłego stulecia. Najstarsze pomniki pochodzą z połowy XIX wieku. Lubię tu przychodzić, stąpać delikatnie po szeleszczących liściach uważając aby nie nadepnąć na słabo widoczne groby zagubione w czeluściach historii ledwo zaznaczone małymi wzniesieniami. Znajduję tu chwilę na wspomnienia...
Pozdrawiam jesiennie :-).