Listopad ma w sobie melancholię. Gdy nastają długie wieczory a po szybach coraz częściej spływają krople płaczącego nieba zwalniam... Wyciągam koce, skarpety... Wracam do dawnych, ulubionych filmów i obiecuję sobie, że znajdę czas na zaległości... Odwiedzam miejsca, które w ciągu roku jakoś dalekie są od moich myśli ale przecież to listopad...
Jest w moim mieście stary cmentarz, dawno już nieczynny. Ostatnie pochówki odbyły się tu w latach 60-tych ubiegłego stulecia. Najstarsze pomniki pochodzą z połowy XIX wieku. Lubię tu przychodzić, stąpać delikatnie po szeleszczących liściach uważając aby nie nadepnąć na słabo widoczne groby zagubione w czeluściach historii ledwo zaznaczone małymi wzniesieniami. Znajduję tu chwilę na wspomnienia...
Pozdrawiam jesiennie :-).
Potrafisz tak słowami oddać nastrój, że bez oglądania zdjęć, wiedziałam jak wygląda ten cmentarz.
OdpowiedzUsuńFajnie że masz takie miejsce gdzie lubisz chodzić. Co prawda groby już pewnie zapomniane, ale jest tak co oglądać, fajne pomniki kiedyś stawiono. A zdjęcia jak zawsze rewelacyjne !! Te groby wśród tych liści wyglądają cudnie!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Stare cmentarze zawsze powodują u mnie zadumę i myśli o sensie życia. Piękne listopadowe zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie 🍁🍁🍁🍁🍁
OdpowiedzUsuńUwielbiam cmentarze i spacery po nich, a szczególnie właśnie po takich starych, zapomnianych i opuszczonych.
OdpowiedzUsuńTyle jest tam ciekawych informacji i widoków...
Opuszczone cmentarze mają klimat :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zawsze super. Opowieść zresztą także, masz taką lekkość słowa... Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuń