Obiecanki cacanki a mi wcale nie jest do śmiechu. Obiecałam sobie, że w tym roku bombki zrobię w maju i nic z tego nie wyszło. Malowałam, kleiłam , wycinałam , upajałam się chwilami tworzenia, nie zwracając uwagi na to co inni mówili, że zaraz święta , aż w końcu obudziłam się z tego błogiego stanu z ręką nie powiem gdzie. Przebłyski paniki już mam co z resztą musiało nastąpić. Ale z drugiej strony to tak jest co roku i już się powoli przyzwyczajam. Małe niedociągnięcia pewnie będą w przygotowywaniach do świąt, ale co tam , rwać włosów z głowy nie będą ( zbyt długo je hodowałam :-)). Cała radość z tego, że obiecane bombki dotarły na czas do adresatów i się podobały .
Kolejne bombki powstały...
dla łasuchów...
w złocie...
w srebrze i szarości...
takie trochę retro...
dla wielbicielek zwierząt...
i oczywiście nie mogło zabraknąć Mikołaja .
Pozdrawiam serdecznie tych co do mnie zaglądają i moje wierne komentatorki :-).
Ps. Jutro biegnę po choinkę :-).