wtorek, 23 stycznia 2024

Ziemia Święta

 To był początek października i nic nie zapowiadało tragedii. Wiedziałam, że to miejsce ciągle jest w stanie konfliktu ale przecież ostatnio był spokój. Pół roku przygotowywałam się na tą pielgrzymkę mojego życia. Wcześniej nawet o tym nie śniłam. Z wielką ekscytacją leciałam do Ziemi Świętej i nie przypuszczałam, że równie z wielkimi wypiekami będę wracała do domu ale o tym innym razem napiszę. Po czterech godzinach lotu na horyzoncie zamajaczyły drapacze chmur w Tel Awiwie.


Wystarczyły cztery godziny, odprawa na lotnisku i znalazłam się w zupełnie innym świecie, mieszance kultur, religii , emocji ...
Pielgrzymkę rozpoczęliśmy od przyjazdu do Tabgi- niewielkiego regionu położonego nad Jeziorem Tyberiadzkim związanego z działalnością Pana Jezusa. Wykopaliska archeologiczne prowadzone na tym terenie przyczyniły się do odkrycia pozostałości po trzech bizantyjskich świątyniach.

Na Górze Błogosławieństw Jezus wygłosił słynne kazanie. Tu znajduje się ośmioboczne sanktuarium.



Widok na Jezioro Galilejskie.


Kościół Rozmnożenia Chleba stoi w miejscu jednej z bizantyjskich świątyń.




Pozostałością po dawnej świątyni są mozaiki podłogowe przedstawiające zwierzęta i rośliny z tego regionu.



Zamiast szyb w oknach  osadzony jest cienko cięty alabaster.


Następnie przeszliśmy do kościoła Prymatu Św. Piotra. W tym miejscu św. Piotr usłyszał od Jezusa "Ty jesteś Opoka a na tej opoce zbuduję Kościół mój..."




 W Kafarnaum  zwiedziliśmy Monaster Dwunastu Apostołów.






Dzień chylił się ku końcowi gdy nad Jeziorem Galilejskim wsiedliśmy do łodzi będącej kopią łodzi jaką pływał Chrystus. Rejs po jeziorze sprawił, że zmęczenie zastąpiło niezwykłe odczucie spokoju i bliskości z dawnymi czasami, bo przecież na przestrzeni dwóch tysięcy lat wszystko inne zmieniało się, kościoły burzono i nowe stawiano, drogi zmieniały swój bieg... a woda była ta sama.





Było ciemno gdy dotarliśmy na nocleg do Nazaretu...


Kto chce może czytać i razem ze mną przeżywać te ciągle żywe wspomnienia. Blog to rodzaj pamiętnika i będzie jeszcze o Kanie Galilejskiej, Górze Tabor, Betlejem, Jerozolimie... 
Pozdrawiam :-).

środa, 17 stycznia 2024

Z ptaszkiem

 Nowy rok nastał to i nowego anioła pokazuje. Nowy rok i nowe pomysły. Anioł ma nową fryzurkę, bo takiego uczesania jeszcze chyba żaden mój anioł nie miał. No i anioł nie jest tym razem sam. Na jego  ramieniu przysiadł ptaszek.











Witam nowe obserwatorki mojego bloga i pozdrawiam te, które są ze mną już od dawna :-). Cieszę się, że do mnie zaglądacie. Pozdrawiam :-).

piątek, 12 stycznia 2024

Ostatnie świąteczne podrygi

 Jeżeli ktoś już zapomniał o świętach albo ma ich dość i myśli już o wiośnie to nie musi czytać tego posta. Jak wspominałam ja świętuję i upajam się świątecznym nastrojem jeszcze długo po świętach. Teraz mogę to robić spokojnie bez pośpiechu. Teraz wyjście do miasta to już nie jest bieganie z listą zakupów jak to często było przed świętami. Teraz chodzę uliczkami miasta podziwiając jeszcze dekoracje świąteczne. Może to ostatnia szansa bo widzę już znikające oznaki świat w witrynach sklepów a na półkach pojawiają się zajączki i jajka...







Wejście do domu udekorowałam lampkami i nadal gdy wracam do domu witają mnie własnoręcznie wykonane anioły .



To już ostatni wpis świąteczny na blogu chociaż w domu ciągle choinka stoi i jeszcze cieszę się tym upływającym  świąteczno-karnawałowym czasem.
Pozdrawiam i dziękuję za pozostawione miłe słowa :-).

niedziela, 7 stycznia 2024

Święta , święta i...

 Święta , święta i... spokój. Minęły święta i nastał nowy rok i powoli wszystko wraca na dawne, codzienne tory. No może zabrzmiało to zbyt pesymistycznie bo u mnie wcale nie jest szaro. Gdy inni już myślą o wiośnie ja dopiero teraz cieszę się poświątecznym spokojem. Choinka pięknie błyszczy światełkami i mam nadzieję, że jeszcze trochę postoi.



Wieczory umilam sobie herbatką z pomarańczami i żurawiną zanurzonymi w syropie korzennym, który sama przygotowałam.


A do tego słodkie małe co nieco. Niestety po gwieździe z makiem...


...pierniku...


... i keksie...


 ...nie został już nawet okruszek ale są jeszcze ciasteczka, które jak już wspominałam tym razem piekłam z koleżanką i którymi jeszcze obdzieliłam bliskie mi osoby.



Oczy cieszę tym co ciągle jeszcze przypomina święta bo jak usłyszałam dzisiaj święta się tak zlaicyzowały, że w sklepach już są dekoracje wielkanocne tak jakbyśmy mieli zapomnieć co przeżywaliśmy niedawno a przecież czas radości świątecznych tych bożonarodzeniowych ciągle jeszcze trwa.
Dziękuję za życzenia, którymi mnie obdarowałyście a szczególnie dziękuję Agnieszce  za piękną kartkę i pięknie pokolorowane przez Nią grafiki.



Pozdrawiam serdecznie :-).