wtorek, 11 września 2012

Miasto zasypia

Jest  21.10 właśnie skończyłam pracę. Po 12 godzinach pracy wychodzę z pomieszczenia i natrafiam na ścianę świeżego powietrza. Aż zatyka. Teraz jeszcze muszę dotrzeć do domu. W autobusie niewiele zmęczonych upałem ludzi ( to chyba ostatnie upały w tym roku). Każdy zapatrzony gdzieś w dal robi rachunek z minionego dnia. Skądś dobiegają dźwięki zbyt głośno słuchanej przez słuchawki muzyki.
Czytam książkę ale wzrok czasami ucieka za okno. Między jednym a drugim słowem tłoczą się nieuporządkowane myśli. Lubię ten chylący się ku snowi czas. Migają światła mijanych samochodów. Ciepły wieczór nie wszystkich wygonił do domu. Ulicami idą zagubieni ludzie. Ktoś wyprowadza czworonoga na spacer, a może jest odwrotnie. Mijamy drzemiące już witryny sklepów. Mrugają do nas czerwonymi, pomarańczowymi , zielonymi oczkami sygnalizatory.
Moje miasto...






21.50 . Już jestem w domu. Jem małe co nieco...Wychodzę na taras aby złapać haust rześkiego powietrza.





Upajam się resztkami mijającej doby. To jest moje 5 minut. To jest mój czas....

4 komentarze:

  1. Witaj, zaglądam z rewizytą :) bardzo podobają mi się Twoje zdjęcia i klimat Twojego bloga. Cieszę się,że tu trafiłam :)) Pozdrawiam - M.

    OdpowiedzUsuń
  2. I oby takich chwil-zauważonych w pędzie życia- było jak najwięcej
    pozdrawiam
    MZ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami coś pęknego, ważnego przemija obok nas a wystarczy tylko wyjrzeć za okno autobusu.

      Usuń