Obie krzątamy się po ogrodzie wśród roślin i donic . Przesypujemy ziemię , kopiemy dołki...Gdy kolejna donica obsadzona białymi kwiatkami a skrzynka "milionem dzwonków" ( mam nadzieję ze latem pojawi się na tej roślinie o tak wdzięcznej nazwie milion kwiatów) prostuję plecy i podchodzę do płotu. Sąsiadka, bo o niej piszę, lekko się uśmiecha. Mówimy coś o pogodzie , minionych przymrozkach...trzech zimnych ogrodnikach...chwastach , że ciągle rosną...nasionkach, że takie małe... sadzeniu, sianiu , pieleniu potem podlewaniu i robocie bez końca i zadajemy w końcu pytanie : po co my to robimy? Czas ucieka, klecę szybko banalną odpowiedź, że przecież chcemy żeby było ładnie i zmykam do swoich czekających na posadzenie stokrotek a sąsiadka do swoich pelargonii.
Pochylam się nad kolejną donicą, mieszam ziemię i pytam samą siebie : po co ja to robię? Bo nie oszukujmy się, ale grzebanie w ziemi nie jest tym, co lubię najbardziej na świecie.
Ale lubię widok kolorowej wiosny w ogrodzie, zapach maciejki w letni wieczór , smak pomidora zerwanego prosto z krzaka jesienią. A plusk wody w fontannie , którą dzisiaj zamontowałam - bezcenny :-).
I ja tak mam , tylko mnie jest troche trudniej. Bo tu klimat zimny , co roku ginie jakis krzew czy bylina. Dokupuje , dosadza , a potem za rok licze straty . I tak w kolko . To co wysieje jest tak karlowate , ze az serce boli. Ale sie nie poddaje, bo kocham to i juz. I Ty tak trzymaj , bo malo juz nas tych dziewczyn, co to lubia miec ziemie za paznokciami. Pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńNie pytaj po co? pytaj dla Kogo? a wtedy zrozumiesz po co to wszystko...tak mało radości dookoła, więc stwórz ją sobie sama...
OdpowiedzUsuńja wczoraj też sadziłam zioła...uwierz nie lubię grzebać w ziemi jak Ty, ale widok tych małych doniczek na stojaku od Oli zauroczył mnie...i po to to chyba jest...by rano wstać, z gorącym mlekiem i miodem, przemaszerować po swoim zieleniaku i nacieszyć oczy tym co się zrobiło...jak to moja Mama mówi daj serce, odwdzięczy Ci się 1000krotnie...
Buziaki:) a pluskania strumyka już Ci zazdroszczę...:)
Alicjo, robimy to,żeby cieszyć oczy i usmiechać sie do kwitnących piękności od marca do października- to mało??, ale praca przy wsadzaniu i sianiu żmudna jest, nie ma co:( Zapraszam na moje rocznicowe Candy:))
OdpowiedzUsuńPytanie trafne...też się zastanawiałam po co ja w tym ogrodzie siedze. Tym bardziej, że mój pies w ogóle nie szanuje mojej pracy ;) Wystarczy, że pomyślę, jak miło jest pić kawkę, spoglądać na rozbawione dzieci i wdychać cudny zapach kolorowych kwiatów i wiem, po co ruszam do ogrodu. U Ciebie same piękności rozkwitają, więc życzę miłego ogordowego relaksu w najbliższych miesiącach. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńAlicjo, cudne są te kwiaty w Twoim ogrodzie. Tak trzymaj, Piękne widoki są potrzebne :)
OdpowiedzUsuńPiękne kwiaty, cudne stokrotki. Ja nie mam ogródka, bo mieszkam w bloku. Zazdroszczę i doceniam twoją pracę. Pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam grzebać w ziemi:) A kwiatuszki cudne, cieszyc oko bedą jak nic...ja mój balkon juz ukwiecilam....tylko pogody nie ma na wypicie kawki na nim;(
OdpowiedzUsuńJak ladnie napisane :) Ja tez niespecjalnie lubie grzebac w ziemi, ale pieknym widokom kwiatow na wiosne nie moge sie oprzec, wiec sadze :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Robimy po to aby cieszyć się kolejnym kwitnącym kwiatkiem i podziwiać cud natury. Kiedyś jak miałam pracować na grządkach rodziców to strasznie nie lubiłam, ale jak jestem teraz na swoim to z ogródka mogę nie wychodzić , tylko ciągle czasu brak na realizację tego co się ma w głowie. Dobrego weekendu i pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńPięknie napisany post,...a po co robimy "coś"...no jak to po co aby nie siedzieć na kanapie i nie zrzędzić na wszystko.Czasami warto robić coś nawet bez konkretnego celu aby( przepraszam za wyrażenie) nie "zdziadzieć na marudę" i mieć pretensję do świata. Ja widzę sens w grzebaniu w ziemi... piękno w okół nas.....Tak jak sens ma wszystko co nam daje radość i satysfakcję....a inni niech sobie gadają i marudzą i narzekają...
OdpowiedzUsuńKochana, bajeczne te twoje kwiatuszki w ogrodzie!!!!:):):):)
OdpowiedzUsuńbuziaczki
Ala... pięknie opisałaś swoje..."po co...?" :0.
OdpowiedzUsuńDzięki grzebaniu w ziemi mogę podziwiać Twój ogród. Ja, gdy mam chwile zwątpień właśnie grzebię w ziemi. Mogę wyrywać chwasty przez długie godziny i nikt nie ma prawa mi przeszkadzać!
Uściski serdeczne.
Fajnie napisane!
OdpowiedzUsuńTeż się często zastanawiam po co robię niektóre rzeczy, choć wcale nie sprawia mi radości sam fakt ich robienia . Ale myślę ,ze tu chodzi nie o samo wykonywanie czynności ale o jej efekt . Kiedyś moja ciocia stawiała mnie za wzór swojemu synowi ( wiem okropność) ,ze tak bardzo lubię się uczyć .Na co odpowiedziałam ,że ja wcale nie lubię procesu wkuwania ale za to lubię sporo wiedzieć wiec coś za coś ;):) czasami trzeba się przemóc ;)
OdpowiedzUsuńSwoimi pięknymi zdjęciami pokazałaś ,po co się trudzimy co roku...,cudnie u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńW kazdej roślinie i śpiewie ptaka jest obraz stwórcy i co za tym idzie nasz również ...jedni sa słabi inni mocni i silni , a niektórzy musza zasnąc ....pielegnuj jak potrafisz swoje dzieło ....bo warto patrzeć na ich rozwój i czuć ich zapach....Maciejka... ech
OdpowiedzUsuńKwiaty... Ich piękno usprawiedliwia trud naszej pracy.... uwielbiam stokrotki! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń