To maszyna mojej mamy. Jest wiekowa. Ząb czasu nadszarpnął ją trochę. Od kilkudziesięciu lat moja mama wyczarowywuje na niej bajkowe kreacje.
Czego to ludzie nie przynosili do szycia . Nie wspominając sukienek letnich z żorżety, sukienek wizytowych, ślubnych z koronek, taft, muślinów, garsonek , bluzek ( teraz już nikt nie szyje bluzek ), spodni, spódnic z grempliny, płaszczy z flauszu , kurtek....były też fartuszki z nonajronu, kapy, pokrowce i inne dziwne rzeczy .W naszym domu ciągle były tkanimy a moje lalki miały zawsze modne stroje .Szyłam je ze szmatek -ścinków.
Wszystko się zmieniało czasy, ustroje, tkaniny ludzie odchodzili przychodzili nowi a maszyna ciągle trwa. I chociaż w naszym domu pojawiły się nowe , nowocześniejsze maszyny to w użytku jest ciągle ta z historią.
Moja mama jest czarodziejką ze swoją czarodziejską maszyną.