Przepadłam w pętli czasu , która zaciska się coraz bardziej wokół mnie.
Przepadłam czekając na nowe kolory , jakimi obdarza mnie wiosna.
Ciągle wypatruję nowo rozkwitających tulipanów.
Przepadłam na moim kawałku ziemi. To miejsce jest jak małe dziecko , które ciągle czegoś się domaga . Ciągle mu mało mojego przycinania, pielenia, spulchniania , siania, przesadzania...
Mam wrażenie jakbym to wczoraj siała nasionka a dzisiaj moje lobelie są już gotowe do sadzenia ich do skrzynek.
Przepadłam wpatrując się codziennie w niebo czekając na słońce, które dopieści wschodzące źdźbła, lub drobny deszczyk , który zrosi młode roślinki.
Przepadłam oczekując na wyniki moich ogrodowo - kwiatowych eksperymentów. Bo jak inaczej nazwać sadzenie a raczej moczenie w wodzie przepołowionej bulwy słodkiego ziemniaka - batata licząc na to, że wyrośnie z niego piękna, zielona ipomea. Niestety zieloności się nie doczekałam. Jednak mogę nazwać małym sukcesem kilka bordowych pączków i listków , które pojawiły się na mojej bulwie. I to chyba koniec sukcesu bo korzonków , nie licząc czegoś grubości nitki , to ja raczej już nie doczekam się.
Przepadłam w marzeniach, wspomnieniach , nocnych rozmyślaniach... i nie wiem kiedy się znowu odnajdę :-). Pozdrawiam.