środa, 26 grudnia 2012

Świąteczny czas

Po zgiełku , zaganianiu, zapomnieniu czasami co jest najważniejsze przyszedł ten oczekiwany czas. Czas spokoju , magii, radości.


W słodkim Jeruzalem nocka już zapada
Śpiące stada bydła przeżuwają  dzień.
Zamyślona gwiazda kapelusz zakłada
niesie nad Betlejem ciepło, światło, cień.
Gdzie taki malutki, najzłociej ,złociutki
 najczulej wybrany mały chłopiec śpi.
Najcieplej cieplutka, najciemniej ciemniutka,
najdłużej czekana noc w Betlejem dziś.

( "Kolęda dla Piotra" tekst J.Nowicki wyk.Z.Preisner )


Magicznego świętowania!!!


piątek, 21 grudnia 2012

Ciasteczkowy zapach.

Upiekłam. Mąka - ponad kilogram, margaryna, jajka i inne potrzebne produkty trafiły na stół. Potem było wielkie mieszanie i łaczenie składników. Ulepiłam wielką kulę i co dalej ? Podzieliłam na cztery części i do każdej wrzuciłam to co najlepsze. Pierwszą część wymieszałam z orzechami. Orzechy są dobre na pamięć. Do drugiej porcji wrzuciłam skórki pomarańczy. Lubię cytrusy. Kolejna część ciasta połączyła się z czekoladą. Czekolada jest dobra na uśmiech i dobry chumor. Aby go nikomu nie zabrakło. Ostatnią porcję zmieszałam z przyprawą do pierników. Przecież pierniki ( może ktoś powie że to nie prawdziwe pierniki ale dla mnie kucharki z przypadku i tylko przy okazji to szczyt możliwości )  muszą być na święta. Potem zostało tylko (?!!!!) rozwałkować kolejne placki, wyciąć ulubione motywy gwiazdek, serc, dzwonków, choinek,  wyłożyć na blachę i czekać cierpliwie aż się upieką. Chyba jestem cierpliwa skoro wytrwałam w tym przedsięwzięciu przygotowywania świątecznych ciastek aż 5 godzin !!!. Uffff !!!! Dekorowanie to już sama przyjemność.
 Skończone.



 Teraz w moim domu unosi się ciasteczkowo- piernikowy zapach. Zapach świąt. I o to przecież chodzi.



Moje ciasteczka już powędrowały do znajomych jako prezent. Mam nadzieję że umilą im ten świąteczny czas .

środa, 19 grudnia 2012

Na przekór wszystkiemu.

Jestem jakaś zakręcona. Blogi pełne świątecznych akcentów : bombek, ozdób choinkowych... A u mnie? Rzucam wszystko.  Mycie okien, odkurzanie, pucowanie, latanie ze szmatą... Łapię za pędzle, mieszam farby. Maluję obraz.





 Czasami miesiącami nic. Obrazy tworzę latami. Coś zaczyna kiełkować w głowie,  kolory wypełniają myśli i nagle zaczyna mi brakować palety, pędzli. Wtedy nic się nie liczy. Gdy ludzie szaleją w supermarkrtach, centrach handlowych, pieką pierniki, pakują prezenty ja stawiam sztalugę, a na niej białą połać zagruntowanego płótna, wyciągam farby, pędzle, buteleczki z olejem, terpentyną, werniksem. Szpachelką nakładam farbę na płótno. Tworzę. Zamiast zapachu pierniczków w domu unosi się zapach terpentyny.









Czuję się jakbym była w oku cyklonu. Wszystko wokół wiruje . Święta , święta, święta... A ja... mieszam farby. Taka jestem. Wszystko na opak.

piątek, 14 grudnia 2012

Święta idą małymi kroczkami.

U mnie święta daleko. Wiem że przyjdą jak do każdego czy okna będą umyte czy nie.
Liczę dni. Rozstawiłam cztery świeczki - taki szybki stroik adwentowy do odliczania tygodni. Już palą się dwie. Odliczają czas. A czas ucieka.



" Latanie " po supermarketach mam już za sobą. Teraz widzę jak czas się kurczy  za to ludzie jakby cudownie rozmnożeni biegają szukając po omacku wczorajszego dnia.
Najważniejsze aby nie zatracić się w tym przedświatecznym zgiełku. Pomyśleć o innych.
Karteczki świateczne zrobione i wysłane. Takie trochę radości dla innych. Jeszcze ciasteczka czekają w kolejce. Będą słodkim podarunkiem dla bliskich.





czwartek, 6 grudnia 2012

Iskierki nadziei i podziękowanie za wyróżnienie


Są dni gdy szarość Cię opanowywuje. Zaczynasz zastanawiać się co ma sens. Może pisanie bloga to też zajęcie zbędne?. Ale wystarczy mała iskierka aby nadać sens i kolor życiu. Wystarczy spotkanie z osobą , która przeżyła prawie sto lat i ma Ci jeszcze tyle do powiedzenia. Że świat jest piękny, że trzeba przeżyć swój czas na ziemi tak by nikt przez Ciebie nie płakał. Widzisz uśmiech na Jej pogodnej twarzy i Twój dzień robi się pełen słońca.
Wystarczy kilka słów od kogoś innego. Ciepłych , normalnych słów.
 Wystarczą pogaduchy z bliską osobą , która nigdy Cię nie krytykuje i ceni Twoje zwariowane poglądy i pomysły. Popycha do działania.
Wystarczy telefon  na który długo czekasz i już tracisz nadzieję , że zadzwoni. Zadzwonił.
Wystarczy , że znalazłam dowód że ktoś jednak zagląda do tego co piszę. Jakież było moje zaskoczenie gdy odkryłam wyróżnienie dla mojego bloga od Ani z Aleja 57 . Bardzo, bardzo dziękuję Ani . To taka niesamowita niespodzianka. Ania dodała mi skrzydeł, chęci do działania i pewności , że warto dalej blogować.


A oto pytania, na które odpowiedzi są warunkiem odebrania wyróżnienia.
1. Wakacje w górach czy nad morzem? Góry , góry , góry.
2. Z rana kawa czy herbata? Herbata bo kawy wcale nie piję.
3. Dobra księżka czy kino? Czytam książki ale ostatnio wybrałam się do kina.
4. Który kolor najbardziej lubisz - napisz dlaczego. Mój ulubiony kolor to żółty. Żółty to słońce, ciepło. Żółte są pierwsze kwiaty wiosną. Lubię też zielony i fioletowy.
5. Zdecydowanie kot czy może pies? Koty wolę od psów bo mają miekką sierść i tak uspakajająco mruczą ale tak wyszło że akurat mam psa.
6. Które święta wolisz ? Boże Narodzenie czy Wielkanoc? Boże Narodzenie.
7. Ulubione danie wigilijne. Zawsze czekam na kapustę z grzybami i smażonego karpia.

Ja do tej nagrody nominuję następujące blogi:



A oto pytania, na które należy odpowiedzieć aby odebrać wyróżnienie:
1. Wolisz róże czy bratki?
2. Smak słodki czy kwaśny?
3. Ogród angielski czy francuski?
4.  Jedna zaślepiona miłość czy wiele oddanych przyjaźni?
5. Muzyka poważna czy śpiew ptaków?
6. Biżuteria srebrna czy złota?
7. Obraz olejny czy akwarela?
8. Buty sportowe czy szpilki?
9. Słońce czy księżyc i rozgwieżdżone niebo?
10. Chodzenie boso po leśnej łące czy po piaszczystej plaży?

Dla nowych blogowiczów i tych co nie wiedzą jak działa system nagród blogowych opisuję to co jest mi znane ( sugeruję się tym co pisała Ania ). Wyróżniony pobiera znaczek nagrody i  gdzieś go umieszcza  ( w pasku bocznym bloga lub w poście ) lub nic z nim nie robi.  Pisze kilka zdań o sobie odpowiadając na pytania zamieszczone przez nominującego do wyróżnienia . Wybiera  10 ( tej liczby nie jestem pewna) kolejnych blogów, którym zwyczajowo nagrodę się przekazuje .  Układa pytania, na które powinni odpowiedzieć blogowicze, którzy są wybrani do wyróżnienia. Nagrody nie można przyznać sobie ani jej zapoczątkować . Nie powinno się przyznawać nagrody "zwrotnie" czyli osobie od której się dostało wyróżnienie. Dobrze byłoby powiadomić o przyznanym wyróżnieniu wyznaczone blogi.
Miłej zabawy!

Na koniec jeszcze ostatnie jesienne dekoracje bo zaczynam jeż czas przedświąteczny.

środa, 14 listopada 2012

Jesiennie


 Jesień ma swój kolor, zapach i smak.
Początek jesieni to cała gama ciepłych barw. Powoli wszystko przybiera kolor czerwieni, żółci, pomarańczu, brązu...Taką jesień chcielibyśmy oglądać najdłużej. Cieszy oczy, pieści zmysły. Lubię szelest liści pod stopami  gdy tak spaceruję  po kolorowym dywanie rozłożonym przez jesień.




W powietrzu unosi się zapach jesieni. Zapach grabionych liści, kopanej ziemi w ogrodzie, dymu unoszącego się wąską nitką nad ogniskem gdzie pieczemy ziemniaki. Zapach smażonych konfitur i kiszonych ogórków...
Zupa dyniowa z grzankami, smażona cukinia na maśle,  faszerowana papryka to smaki jesieni na które czekam cały rok.
Szłam leśną drogą. Już dni coraz krótsze i mało czasu na podziwianie tego co jeszcze dostrzegamy pięknego w późnej jesieni. Już prawie wszystkie liście spadły z drzew.  Mgła otuliła mnie jak ciepły szal o tej porze roku. Lubię tę tajemniczość jaką daje szarość mgły.


  
 Kolory zamieniły się w szarość. Szarość to też kolor. Szarość okrywa wszystko jak pierzyna szykujących się do długiego snu. Wszystko zasypia. Szarość. Melancholia. Cisza...

środa, 7 listopada 2012

Fioletowo

 Ten post jest odpowiedzią na zabawę ogłoszoną przez Anię na blogu Home Sweet Home "Jesień w kolorach tęczy" ( http://anne-homesweethome.blogspot.com/2012/09/o-zabawie-jesien-w-kolorach-teczy-raz.html ).
Sama jestem zaskoczona że jesień jest tak fioletowa. Wystarczyło tylko trochę poszukać a wokół zrobiło się fioletowo.
Fiolet, po zielonym, to drugi mój ulubiony kolor. Być może był mi przypisany już dawno temu. Gdy się urodziłam na drugie imię dano mi Wioletta. Wioletta wywodzi się z łacińskiego i oznacza fiołka. Viola - fiołek, z rodziny fiołkowatych. Viola tricolor - fiołek trójbarwny (bratek polny). Bratki to ja lubię nie tylko polne a szczególnie te blado fioletowe. I tak koło się zamyka Wioletta fioletowa.
Ten kolor dominuje w moim otoczeniu. Jest wszędzie poczynając od szafki z garderobą poprzez półki, na których jest pełno fioletowych bibelotów i szkła. Cienie do oczu też mam fioletowe :-). Na obrazie , który maluję i nie mogę skończyć z wielu powodów irysy są fioletowe. Fioletowy jest agat w moim pierścionku i ametysty, z których ostatnio zrobiłam bransoletkę dla wielbicielki też tego koloru. No i ściany w pokoju to jeden wielki...fiolet.


Fioletowy to czy już lilaróż?. Zawsze mam dylemat. Niektórzy nie widzą różnicy. Lilaróż to prawie fiolet -mówią ale prawie czyni wielką różnicę.  Ja jeden uwielbiam, a ten drugi jakoś nie przypadł mi do gustu. Ale w przyrodzie gdy już tylko kolor brązowy dominuje nie ma znaczenia, który z odcieni fioletu wiedzie prym. Jeden i drugi pięknie rozweselają jesień.


Zawsze lubiłam zestaw fioletu i zieleni. Zadziwiające, ale natura chyba też, bo pięknie potrafiła zestawić te dwa kolory.







Jeszcze zdążyłam uchwycić ostatnie jesienne kwiaty.



środa, 24 października 2012

Na zielono

Jesteś cała w trawie
zielone myśli Twe
są jak poszum wiatru
we włosach Twych, we włosach Twych
delikatnych , czystych tak
jak myśli me o Tobie...

 To słowa piosenki zespołu Dżem na koncercie którego kilka dni temu byłam. Ale nie o zespole tu będzie ale właśnie o kolorze.
Na blogu Ani Home Sweet Home ( http://anne-homesweethome.blogspot.com/2012/10/zielony.html ) trwa zabawa  "Jesień w kolorach tęczy" . Z braku czasu nie mogę brać w niej udziału systematycznie ale kolor zielony mnie zainspirował.

Zielony. Jakoś zawsze go lubiłam. Nawet mój blog jest zielony.  Kolor ten zawsze był gdzieś obok mnie. A to ściany pokoju, które w końcu pokryły warstwy innego koloru. A to czasem gdzieś pojawiająca się w moim życiu nadzieja, która przecież ma kolor zielony. A to coś w mojej szafie. Były szaliki, swetry... Teraz doszły buty. To jedno z tych marzeń,  które skrycie spoczywało w składziku... Są zielone.






 Dzięki nim zima będzie kolorowa i ciepła.

 A w ogrodzie zielenią się dynie.