piątek, 22 listopada 2013

Na zimne wieczory i ranki

Nie lubię zimna. Od września do maja jestem ciągle zmarznięta. Marzną mi dłonie, stopy ...
Zimne ranki, gdy wychodzę do pracy i wieczory, gdy z niej wracam powodują , że otulam się kurtką, szalem i czym się jeszcze da. W domu okupuję kanapę okryta kocem i grzeję dłonie o ciepły kubek z gorącą herbatą.
W walce z zimnem pomaga mi piękna chusta, którą wygrałam w candy ( wstyd się przyznać ) jeszcze latem. Chwalę się nią wszystkim i podziwiam zdolne rączki , które wyczarowały coś tak pięknego . Autorką tego cuda jest Mariola prowadząca blog " Marsza i Scrabooking " .
 

Teraz otulam się chustą i czuję jak rozgrzewa mnie lekkim  "gryzieniem " w szyję, bo jest zrobiona z prawdziwej wełny.
Jeszcze pochwalę się jak pięknie była zapakowana . Do tego jeszcze dostałam śliczną, własnoręcznie wykonaną kartkę. Po prostu cudo !.



To nie jedyne wygrane candy latem .Otrzymałam jeszcze od Kasi z blogu " Atelier haftu " śliczny woreczek z wyhaftowaną lawendą , w którym trzymam zasuszony zapach lata :-).


Dzięki tym podarunkom moje długie, jesienne wieczory są ciepłe i pachnące. Dziękuję :-).

wtorek, 12 listopada 2013

Rodzina jest najważniejsza


Lubię te nasze coroczne, rodzinne spotkania. Czekam na nie cały rok. Teraz też tak było. Zawsze z lękiem oczekuję kto pojawi się tym razem. Czy znowu będziemy wszyscy?. Upływający czas u starszych i natłok obowiązków u młodych powodują , że nie wszyscy mogą przyjechać.
To takie pokoleniowe spotkania jednak różnicy pokoleń nie odczuwam. Co roku sycę się widokiem starszych pań i panów, w których ciągle jest energia i radość. I chociaż , gdy w życiu pojawia się nuta cierpienia , może bólu to to miją na te kilka godzin , gdy jesteśmy wszyscy razem.
Gdy my w domu zajęci wspomnieniami, na dworze -  tak jak my kiedyś biegaliśmy zaglądając w każdy zakamarek podwórka goniąc kota czy psa - biegają teraz dzieci kuzynów . To nowe , trzecie pokolenie naszego spotkania.
Czerpię z tych spotkań, pełnych radości i wspomnień ,  tyle pozytywnej energii. Napełniam się tą radością płynącą od innych i żegnam z wielkim żalem , gdy przychodzi koniec.


 

Co mogę ofiarować za to wszystko co mnie spotyka od tych wspaniałych ludzi ? Na pamiątkę naszego spotkania obdarowałam każdą ciocię i kuzynkę serduszkiem , które znacie .


To nic , że siedziałam po nocach  ( bo ja przecież jestem nocny Marek :-)) aby przygotować opakowania z szarego papieru i zawieszki z płótna szarego pokrytego dakupażowymi obrazkami.
Widziałam radość z niespodzianki i to mi wystarczyło. Ja otrztrzymałam zastrzyk pozytywnej energii . I o to w tym chodzi.