czwartek, 13 czerwca 2013

Czasem słońce czasem deszcz

 Ciepło - zimno , zimno - ciepło. Jak w kalejdoskopie.
 Rano zbieram sie do pracy. Patrzę przez okno. Na termometrze 12 stopni a niebo zasnute chmurami. Oj dzisiaj to chyba będzie zimno. Naciągam warstwy na siebie i lecę z myślą że nic nie szkodzi, że zimno bo ja i tak 12 godzin w pracy spędzę.
 Jest  godzina 21. Koniec pracy. Jakież zdziwienie mnie ogarnia gdy wychodzę na świeże powietrze po ciężkim dniu a tu jeszcze dzień wesoło wita mnie ostatnimi promieniami słońca. Po rannych chmurach nie ma śladu. Spacerkiem wracam do domu. Ciepły wietrzyk orzeźwiająco gładzi mnie po twarzy... Piękny wieczór zachęca jeszcze do spaceru po ogrodzie.







Inny ranek.
 Promienie słońca zaglądają do pokoju. Okulary słoneczne zakładam na nos a na nogi sandały i do pracy. Mija 12 godzin i zamiast okularów słonecznych przydałby się parasol a sandały zamieniłabym na kalosze. Między kroplami deszczu prześlizguje się i czym prędzej do domu. Zziębnięta opatulona w sweter przez okno patrzę na zapłakany świat.


 

I czy można przewidzieć co przyniesie kolejny dzień ?.

piątek, 7 czerwca 2013

Glina, wiklina i ...

Mój ogród rozkwita.
Mój ogród nie kończy się na kawałku ziemi wokół domu. Są jeszcze donice , kosze, skrzynki, cynowe wiaderka... Nawet nie wiem ile ich jest. Dopiero gdy przychodzi mi to wszystko podlać to ilość konewek wylanej wody mówi mi, że jest ich sporo.
Od wczesnej wiosny wystawiam pierwsze donice i cynowe pojemniki i obsadzam je bratkami, które kwitną do dzisiaj.


Potem na taras, balkon i do ogrodu wędrują hortensje, lawendy, róże, oleandry zimujące w pomieszczeniach.
Gliniane donice mają swój urok. W tych dostojnych , białych kwitną miedzy innymi lawendy.



W tych najbardziej surowych odkrytych gdzieś w zakamarkach składzika zadomowiły się niepozorne, zapomniane kiedyś a teraz wracające do łask goździki.




Ostatnio w moim ogrodzie zagościły wiklinowe dodatki. Wiklina pięknie pasuje do gliny i cynowych pojemników.


Długo szukałam takich wiklinowych rożków ( trwało to kilka miesięcy ). Był pomysł co z nimi zrobić ale ciągle nie mogłam ich znaleźć. Kto szuka ten znajduje. Udało się i dziś  rosną w nich lobelie i sanwitalie. Tylko czekać jak zakwitną.





Może to nie jest ogród wzorcowy ale jest mój i w nim spełniam swoje marzenia.

sobota, 1 czerwca 2013

Alicja - ta mała dziewczynka

Zrobiłam sobie Dzień Dziecka. Każda okazja jest dobra żeby poleniuchować. Objadam sie piankami i żelkami. Lubię sobie czasem pożuć jak dziecko. Żeby się nie zatracić w lenistwie można poczytać.


 Dla Alicji, która czasem zatraca się w marzeniach, myślach najlepszą książką od lat jest  "Alicja w Krainie Czarów".


Coś jest w tej małej dziewczynce , która zawładnęła moim sercem. Ale jak mogło być inaczej przecież też jestem Alicją i jest coś we mnie z małej dziewczynki ukryte gdzieś bardzo głęboko.

 


Czytam , przeglądam , podziwiam. Kolejna książka z mojej kolekcji książek o tym tytule. Tym razem to prezent na niedawne moje urodziny. Piękne wydanie szczególnie te ilustracje każą mi ciągle do niej zaglądać.


 





 


Pozdrawiam i oddaję się dalej we władanie marzeniom.