Aby przewietrzyć umysł i uciec od tego wszystkiego co atakuje mnie w radiu, telewizji, autobusie, rozmowach telefonicznych ze znajomymi, poszłam na spacer . Szłam przed siebie , krętą dróżką...
Zamknięta w czterech ścianach lub zmuszona do wyjścia do pracy, z której szybko wracam do domu przemykając ze spuszczoną głową między zamaskowanymi nieznajomymi, wsiadam do autobusu i kilkanaście minut spędzam z nosem prawie rozpłaszczonym o szybę autobusowego okna aby nie patrzeć w smutne oczy pasażerów, nie zauważyłam że świat przybrał jesienne barwy.
Te widoki mnie zauroczyły. Przypomniałam sobie jakim ukojeniem dla uszu jest cisza przerywana dźwiękiem szeleszczących liści pod stopami, szumem gałęzi poruszanych jesiennym wiatrem...
Ze spaceru przyniosłam owoce dzikiej róży. Nawlekłam je na drucik, któremu nadałam odpowiedni kształt. Powstało serduszko.
Jesiennie zrobiło się też na moim balkonie. O betonowych dyniach już dawno marzyłam. Zrobiłam dwie, które teraz zdobią mój balkon wraz z dyniami prawdziwymi.
Jeszcze tylko postaram się o lepsze ogonki betonowych dyń aby bardziej przypominały te prawdziwe ale i tak bardzo jestem zadowolona.
(Zdjęcia ze spaceru autorstwa Młodego, którego wyciągnęłam na spacer co by nie przyrósł do fotela przed komputerem :-( ).
Pozdrawiam serdecznie wiernych czytelników moich zapisków i trzymajcie się zdrowo i ciepło :-).