Wyszłam do ludzi, poznaję nowe techniki.
Wzięłam udział w dwudniowych warsztatach witrażowych. Zawsze fascynowały mnie witraże.Podziwiam te wielkie , które sprawiają że wnętrza wypełnione barwnym światłem nabierają jakiejś bajkowej tajemniczości. Kilka małych witrażyków znalazło swoje miejsce w moim domu. Jednak wszystkie są zrobione przez kogoś innego. Gdy nadarzyła się okazją zrobienia czegoś ze szkła własnoręcznie długo się nie zastanawiałam.
Nożyk do cięcia szkła kupiłam sama , szkło i pozostałe materiały czekały na mnie na warsztatach. Długo nie trzeba było tłumaczyć co i jak. Kilka prób cięcia szkła ( co wcale nie jest takie łatwe ) i zaraz potem szkicowanie projektu, bo zawsze chcę aby to co robię wypływało z mojej głowy. Projekt jest to następnie trzeba wybrać kolory szkiełek. Oj było w czym wybierać. Jednolite, cieniowane, matowe, przezroczyste ... Najtrudniej było wyciąć ze szkła poszczególne elementy szklanej układanki. Potem było szlifowanie brzegów, aby wszystkie szkiełka dokładnie do siebie pasowały. Jeszcze tylko żmudne oklejanie szkiełek miedzianą taśmą i na koniec to co najprzyjemniejsze , łączenie ze sobą wszystkich części witrażyka, czyli lutowanie.
Powstały dwa kolorowe aniołki i przezroczysty motylek.
Wspaniałe zajęcia, dzięki którym spełniłam jedno z moich marzeń.
I Wy spełniajcie swoje twórcze marzenia :-).
Pozdrawiam :-)