piątek, 16 września 2016

Młodej Parze...

Kartka powstała na prośbę siostry , która została zaproszona na ślub. Biel wydała mi się najbardziej odpowiednia na kartce z okazji ślubu. Dodałam jeszcze własnoręcznie wykonane  kwiatki  ( o nich pisałam tu ) i gotowe.






Pozdrawiam :-).

środa, 7 września 2016

Kule i biedronka

Pamiętacie że uczęszczam na zajęcia z ceramiki ?. Uwielbiam to ugniatanie, formowanie, szkliwienie i chwile niepewności co wyjdzie z pieca po wypaleniu . Moja kolekcja glinianych tworów powiększa się. Powstają dekoracje do domu i do ogrodu i właśnie takie dzisiaj pokażę. Na warsztatach poświęconych technice raku powstały kule do ogrodu.


 Technika raku polega na szybkim wypale prac z gliny najlepiej szamotowej, pokrytych specjalnym szkliwem.  Piec otwiera się gdy przedmioty są czerwone od gorąca . Wspaniale to wygląda, jakby prace świeciły czerwonym światłem. Takie prace wyciąga się szczypcami z pieca i umieszcza w beczce z trocinami, gdzie następuje redukcja. Przedmioty ulegają silnemu szokowi termicznemu, szkliwo pęka, dym wnika w glinę co wzmacnia rysunek spękań.  Następnie schładza się je w wodzie. Potem to już tylko trzeba szczoteczką wyczyścić nasze dzieło z pozostałości spalonych trocin i to kolejny moment gdy z niecierpliwością czekamy na efekt naszych zmagań. Ja jestem zadowolona. Kule pokryte są siecią spękań . Trochę przypominają mi prace antyczne.








Powstała też taka biedroneczka a raczej biedrona pokaźnych rozmiarów.




Jak Wam się podoba ? 
Witam nowe Obserwatorki , pozdrawiam wszystkich i dziękuję że zaglądacie do mnie :-).

czwartek, 1 września 2016

Chce się żyć

Chce się żyć gdy w końcu niebo przestaje płakać a przez okno do domu zagląda nieśmiało słońce. Szkoda tylko, że czasu ciągle mało aby docenić chwile jeszcze letniej pogody bo za progiem już jesień.
 Rwę czas na strzępki. Jak to strzępki większe mniejsze, ale zawsze jakoś tak niepoukładane. Bo to jeszcze pies czeka na spacer, ...włosy trzeba upleść w warkocz, ... herbata stygnie na stole, ... autobus nie będzie czekał więc zjadam śniadanie w trzy minuty i biegnę  zerkając w lusterko, ...  siaty ze sklepu trzeba przynieść, ... okulista  się o mnie pyta, bo jakoś tak w oddali wszystko zamazane, ... dzwoni telefon i rozmowa przedłuża się do niebotycznych rozmiarów, ... ciasto czeka w piekarniku na wyjęcie, ... szykuje się jakiś wyjazd więc torbę trzeba spakować, ... I tak bez końca. Sprawy , sprawki, spraweczki... Ciągle w biegu.
 Dobrze że był urlop. Zwolniłam.
Słuchałam szumu fal...






Dostrzegłam zachód słońca...
Cieszyłam się śmiechem dzieci i spotkaniami rodzinnymi , które są bezcenne.
 Znowu przypomniałam sobie smak rozgryzanych, dojrzałych ziaren zboża.



 Poczułam zapach rosnących w ogrodzie ogórków i maciejki. Odkryłam na nowo piękno nagietków i groszku pachnącego.










Urlop przeminął ale ja nadal w wolnych chwilach cieszę się słońcem, błękitem nieba i otaczającą mnie  zielenią.
 Życie w blogosferze jakoś ucichło więc tym bardziej dziękuję że zaglądacie do mnie :-). Pozdrawiam.