Mój ogród żyje własnym życiem. Chociaż bym chciała mieć wpływ na to co się w nim dzieje nie zawsze z powodu braku czasu zdążę zobaczyć co rozkwitło, co potrzebuje przycięcia.... Czasami coś wyrwę , wsadzę nowego, nawiozę, podeprę, podleję...
Już od początku wiosny gdy tylko stopnieją ostatnie śniegi wypatruję niecierpliwie zielonych kiełków tulipanów. Potem przychodzi czas na całą gamę zieloności i feerię barw rozkwitającego skalniaka. Lato należy do lawendy, poziomek, ziół, pomidorów, ogórków, porów, selerów... Gdy lato dojrzewa w jabłkach władzę w ogrodzie przejmują hortensje. Z ostatnim melisowo - miętowym tchnieniem lato ustępuje miejsca jesieni a ja z uporem maniaka przystrajam wtedy ogród wrzosami. Zimą ogród daje mi odpocząć. Tylko czasami tęskniąc za nim zostawiam swoje ślady na ośnieżonych ścieżkach.
Z tymi dyniami było tak : od Anitki , która prowadzi blog
Nitka Design otrzymałam w marcu nasiona białych dyń. Posiałam je do doniczek a gdy wyrosły sadzonki przesadziłam do ogrodu. Nie wyglądały wtedy najlepiej . Nawożenie i podlewanie opłaciło się. Sześć sadzonek rozrosło się do niebotycznych rozmiarów. Toczę o miejsce dla nich ze współwłaścicielami ogrodu ciągły bój. Ogród jest nieduży a dynie już opanowały jego część zagłuszając fasolkę, truskawki i dalej wędrują. Już nie mogę doczekać się zbiorów. Dziękuję Anitce za tyle radości :-).
Pozdrawiam zielono wszystkich tu zaglądających :-).